Czyje warunki? Czyja odpowiedzialność? Najczęstsze spory wokół OWZ/OWS
Wystarczy jedno nieporozumienie w umowie, by sprawa trafiła do sądu – a wszystko zaczyna się od wzorca.
OWZ i OWS, traktowane często jako formalny załącznik do oferty czy zamówienia, w praktyce stają się osią sporów między firmami. Kiedy działają – nikt ich nie analizuje. Ale kiedy coś pójdzie nie tak, zaczyna się problem: czy wzorzec obowiązuje, czy został prawidłowo przekazany, kto go zaakceptował i na jakich zasadach?
Podczas webinaru z Michałem Gajowczykiem rozmawialiśmy o najczęstszych sporach na tle OWZ/OWS.
Wbrew pozorom, to nie wielkie klauzule prawne, ale prozaiczne niedopatrzenia stają się zapalnikiem konfliktów. Na przykład brak dowodu, że wzorzec został rzeczywiście dostarczony. Wystarczy, że link do OWZ zniknie ze strony po kilku miesiącach, a pojawia się pytanie: czy druga strona miała realny dostęp? Dla sądu nie ma znaczenia, czy ktoś przeczytał dokument – liczy się, czy miał możliwość to zrobić. A to wymaga trwałości i udokumentowania.
Równie często firmy spierają się o to, czyje OW właściwie obowiązują – kupującego czy sprzedającego. Kiedy każda ze stron przesyła własne warunki, a żadna nie potwierdza cudzych, mamy klasyczny konflikt wzorców. I tutaj znów – liczy się kolejność, komunikacja i dowody. Chaos w dokumentach, nieprecyzyjne zapisy, brak jasności co do przedmiotu umowy czy odpowiedzialności stron – wszystko to wraca ze zdwojoną siłą, kiedy dochodzi do opóźnień, wad czy roszczeń.
Wnioski? OWZ i OWS to nie formalność.
To Twoja tarcza – ale tylko wtedy, gdy wiesz, jak jej używać. W erze automatyzacji nie chodzi tylko o to, co wysyłamy, ale jak to dokumentujemy. I czy możemy to potem udowodnić.
Zobacz nagranie webinaru i sprawdź, jak uniknąć najczęstszych pułapek – zanim trafią na wokandę.